Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
mieszkańcy online: wędrowców: 0
|
|
|
|
|
Bardzo odpowiada mi klimat poziomu 5, gdzie bytują kwasowe pieski i koziołki. Natomiast nie znoszę wprost podziemi poprzecinanych lawą. Bieganie po ich bardzo mnie męczy i nie sprawia żadnej przyjemności. Może dzieje się tak między innymi dlatego, że kiedyś byłam zmuszona przeszukać kilka razy cały poziom, żeby przynieść Pepinowi mózg potwora. Dopiero dużo później dowiedziałam się, że artefakt ten powinien być w miejscu, gdzie utłukłam pierwszego przeciwnika. Jakie to było nużące tak łazić i grzebać pomiędzy trupami.
Piwnice, które znajdują się poniżej są bardzo klimatyczne. Niezwykle gra się w Diablo, kiedy za oknem ciemna noc i wszyscy w domu śpią od dobrych kilku godzin. Specyficzne odgłosy dobywające się z głośników są niepokojące zwłaszcza, kiedy ma się słuchawki na uszach i uważnie wpatruje w monitor.
Pamiętam też pierwszą noc po rozpoczęciu rozgrywki. Miałam bardzo sugestywny sen, w którym goniły mnie podświetlone na żółto kościotrupy. No cóż, do wszystkiego podchodzę bardzo emocjonalnie, więc nic dziwnego, że dzień spędzony przy Diablo zakończył się dla mnie w taki sposób. Obudziłam się zmęczona i mokra od potu, jakbym naprawdę uciekała przed zgrają kościstych.
A teraz trochę o bohaterach. Na pierwszy rzut wybrałam łotrzycę. Walka wręcz nigdy mnie nie bawiła, więc wojownik odpadł w przedbiegach. Mag natomiast wydał mi się zbyt słaby fizycznie, żeby mógł się obronić, kiedy przyjdzie mu zmierzyć się w bezpośredniej walce, co czasem się przecież zdarza. Dla początkującego gracza, który obawia się, że nie podoła sile kościotrupów na pierwszych poziomach łotrzyca to postać idealna. Dystans, jaki daje jej posługiwanie się łukiem pozwala na ucieczkę, kiedy przeciwników robi się zbyt dużo. Poza tym nie musi wchodzić do komnat zaopatrzonych w kraty, żeby wybić znajdujące się tam potwory. Przydatna jest także jej wrodzona umiejętność rozbrajania pułapek, umieszczonych jako zabezpieczenie niektórych skrzyń. No i jest taka... kobieca. Zachodzę w głowę, kto wpadł na pomysł, żeby ubrać dziewczynę w tak dziwne i niepraktyczne stroje. Przecież to prowadzi do otarć naskórka i innych uszkodzeń ciała.
Do wojownika zabierałam się jak przysłowiowy pies do jeża. Miałam już dość grania łotrzycą i postanowiłam coś zmienić. Jakoś nigdy nie przepadałam za bohaterami obdarzonymi dużą mocą magiczną i małą siłą fizyczną, mój wybór padł więc na mięśniaka. Okazało się jednak, że prowadzenie wojownika nie jest tylko bezmyślną siepaniną. Pomijając jego bardzo ograniczone możliwości używania magii walka w bezpośredniej bliskości potworów jest pasjonująca, wymaga wiele uwagi i pochłania całkowicie, dlatego nie dziwię się graczom, którzy na czas rozgrywki są straceni dla świata. Tak samo było ze mną. Do rzeczywistości przywracano mnie złożoną wpół gazetą, która lądowała na mojej głowie. Wojownik jest także stworzeniem praktycznym. Można zaoszczędzić nieco grosza na naprawie uszkodzonych artefaktów służących do walki. Posiada on bowiem wrodzoną zdolność reperowania zbroi i broni.
Magiem grałam krótko i to nie z racji wielkiej niechęci do tej profesji. Raczej zaważyły tu sprawy losowe. Nagle zabrakło mi czasu na granie. Każdy, kto przesiadywał po 8 godzin dziennie przy rozgrywce wie, jak ciężko jest z dnia na dzień oderwać się od komputera. Bolesne to, ale pouczające doświadczenie uświadomiło mi, że jestem uzależniona od piekielnej machiny.
Wracając do maga mogę śmiało powiedzieć, że wszelkie zastrzeżenia odnoszące się do jego wątpliwej tężyzny fizycznej są nadrobione na płaszczyźnie magicznej. Postać ta świetnie daje sobie radę nawet na początku gry, o ile oczywiście prowadzi się ją dość ostrożnie i nie rzuca w środek trupich zgromadzeń. Kiedy rozwinie swoje czarodziejskie umiejętności nie ma siły, żeby go pokonać. Choć znam takich, którym mag umierał regularnie na każdym poziomie podziemi. Ale było to spowodowane raczej niepotrzebną brawurą i niecierpliwością prowadzącego, niż umiejętnościami bohatera.
Później zdarzało się, że grywałam w Diablo sporadycznie, ot żeby odetchnąć po męczącym dniu. Nigdy już nie udało im się odnaleźć tego specyficznego nastroju, jaki towarzyszył mi przy pierwszej rozgrywce wespół z moim przyjacielem, czy potem, kiedy przeszłam kilkanaście razy w pojedynkę Hellfire. Mimo tego Diablo I na zawsze pozostanie dla mnie grą, która otworzyła mnie na inny rodzaj rozrywki. W następnej kolejności już bez większych oporów sięgnęłam po Diablo II, Baldur's Gate, Icewind Dale, czy Sacred. Odkryłam przyjemność w gromadzeniu skarbów, w handlowaniu i złodziejstwie. Poznałam ciekawe sztuczki, dzięki którym można łatwo się wzbogacić. Potrzeba tylko trochę cierpliwości i kilka małych butelek z maną albo życiem. No i przynajmniej 5 tysięcy w gotówce.
Ale przede wszystkim nauczyłam się, że żeby coś krytykować trzeba najpierw to poznać. Może to głupie, że właśnie dzięki grze komputerowej wysnułam taki wniosek, ale podobno człowiek uczy się przez całe życie i nigdy nie wiadomo, jakie wydarzenie może przysporzyć mu przemyśleń.
Laurefin.
strony: [1] [2] |
komentarz[23] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Wspomnienia (Diablo I) " |
|
|
|
|
|
|
|