..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Ogólne

   » Rozgrywka

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
mieszkańcy online:

wędrowców: 0

Canducus



Arcybiskup Lazarus - prawy mąż o nieskazitelnej duszy, wysłannik Kościoła Zakarum. Dla wielu był wzorem do naśladowania, cieszył się ogromnym zaufaniem i był ostatnią osobą, po której ktokolwiek spodziewałby się zdrady.

Zdrady, której się dopuścił.

Zdrady, która miała okropne następstwa i przez którą losy świata wisiały na włosku. To on odkrył karmazynowy kamień spoczywający na ostatnich poziomach klasztoru i to on rozbił go, uwalniając tym samym Diablo - Pana Grozy. To z jego winy życie mieszkańców Tristram zamieniło się w piekło, a każda noc była jednocześnie zwiastunem śmierci.

Diablo, otwierając bramę do piekieł, w bardzo krótkim czasie przemienił labirynty pod klasztorem w siedlisko potworów, z którymi mieszkańcy Tristram nie mieli najmniejszych szans. Tutejsi chłopi nie byli wojownikami - dotychczas wiedli spokojne życie rolników, wśród których zaledwie kilku potrafiło posługiwać się orężem. Nie było w wiosce osoby, która mogłaby stawić opór przerażającym kształtom coraz częściej nawiedzających nasze domy. Jeden po drugim mieszkańcy opuszczali Tristram, natomiast Ci, którzy zostali, padali ofiarą monstrów rodem z piekła. Strach był naszym wiecznym towarzyszem, a modlitwa jedyną nadzieją na lepsze jutro.

Nawet nasz władca - Król Leoric - poddał się złowieszczej mocy Pana Grozy sprawując rządy niegodne tak znamienitego władcy. Jednak prawdziwa tragedia miała się dopiero wydarzyć. Gdy Arcybiskup Lazarus porwał jedynego syna króla - Księcia Albrechta - Leoric oszalał z żałości i samotnie zszedł do podziemi prosto w objęcia śmierci. To był koniec naszego władcy, którego duch nawiedzał podziemia klasztoru pozbawiając życia każdego, kto odważył się nawiedzić podziemia świątyni. Pogrążyliśmy się w żałobie i z dnia na dzień traciliśmy wiarę w ocalenie.

Na nasze szczęście plotki na temat demonów nawiedzających Tristram bardzo szybko rozeszły się po świecie i przyciągnęły wielu awanturników chcących stawić czoła złu. Jedni pragnęli sławy, inni bogactwa, byli też wojownicy chcący sprawdzić swe umiejętności w walce z monstrami. Nawet czarodzieje z klanu Vizjerei postanowili zbadać tajemnice, jakie skrywały labirynty klasztoru. Jeden po drugim wojownicy padali pod ciosami potworów przepełniając strachem tych, którzy nie mieli jeszcze do czynienia z demonami. Doszło do tego, że nasza wioska służyła tchórzliwym rębajłom za źródło złota - ciągle żądali zapłaty za usługi, których nie kwapili się wykonać. Płaciliśmy mając nadzieję, że będą w stanie wyplenić nawiedzające nas zło.

Jeden z tych awanturników zdecydowanie się wyróżniał. Zamknięty w sobie, skupiony i zdający się wiecznie nad czymś dumać, przez cały czas pobytu w wiosce zamienił z mieszkańcami co najwyżej kilka słów. Nie znaliśmy jego miana, nie wiedzieliśmy, czy miał rodzinę. Był całkowitą zagadką. Mimo wszystko czuliśmy, że był wyjątkowy, niemalże wiedzieliśmy, że to jemu przeznaczone było zwalczyć monstra. Że to on miał ostatecznie wysłać Pana Grozy do miejsca, z którego przybył.

Nie myliliśmy się.

Krzyk Diablo zdawał się być słyszalny na drugim końcu świata. Mieszkańców Tristram przepełniła nieopisana radość. W końcu uwierzyliśmy, że los nam dopisuje, że zesłał niepokonanego bohatera, którego obecność przepełniała prześladujących nas awanturników strachem. To był nasz czempion i największy wojownik jakiego kiedykolwiek gościła nasza wioska.

Jednak to zwycięstwo miało też swoje złe strony.

Bezimienny bohater zdawał się być wrakiem człowieka po tym, jak w glorii i chwale opuścił czeluści piekła. Pokryty krwią i wnętrznościami wrogów szedł przed siebie, mijając skandujących jego przydomek ludzi. Zdawał się nikogo nie zauważać, na nikogo nie zwracać uwagi. Zastanawiający był ślad na jego czole - wyglądał jak zagojona rana zadana jakimś ostrym przedmiotem. Tamtej nocy nie było mi dane poznać historii owej blizny.

Nasz wybawca pozostał z nami jeszcze jakiś czas, jako że nie miał rodziny, do której mógłby się udać. Całe dnie przesiadywał w domu, który mu podarowaliśmy. Unikał kontaktu z mieszkańcami, nie byliśmy w stanie zamienić z nim chociażby kilku słów. Zdawało mi się, że był to wpływ okropności jakich nasz bohater musiał doświadczyć. Obrazy, które doprowadziły do załamania kogoś tak wyjątkowego musiały być iście piekielnie przerażające. To było jedyne racjonalne wyjaśnienie.

Pewnej nocy postanowiłem odwiedzić go z nadzieją, że uda mi się odkryć przyczynę jego depresji. Gdy przekroczyłem próg chaty, moim oczom ukazała się sylwetka postaci, która zatraciła swoją tożsamość. Bohater zdawał się modlić, tyle że w wielu językach, których nie używano od wieków. Jego twarz była znacznie zdeformowana i w niczym nie przypominała szlachetnego lica naszego wybawcy. Sprawiał wrażenie, jakby przygotowywał się do długiej drogi. Miał na sobie podróżny płaszcz, zaś w pobliżu jego łoża leżał jego wspaniały oręż wraz ze spakowanym ekwipunkiem.

- Nadszedł czas bym opuścił to miejsce. Na wschodzie czekają moi bracia. Wkrótce pękną więżące ich łańcuchy - powiedział do mnie nasz wybawca swym lodowatym głosem.

Następnego ranka już go nie było. Opuścił naszą wioskę nie mówiąc nic nikomu. Wiedzieliśmy tylko tyle, że udał się w stronę wschodniej przełęczy, lecz nie znaliśmy przyczyny jego wyprawy.

Wraz z jego odejściem koszmar powrócił.

Monstra z piekła rodem niszczyły nasze domy, patrosząc mieszkańców, zamieniając spokojną i dopiero co wyzwoloną wioskę w piekło na ziemi. Nadejście potworów musiało mieć jakiś związek ze zniknięciem naszego wybawcy. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko ukrywać się przed tymi bestiami i mieć nadzieję, że dożyję następnego dnia. Griswold, Ogden, Pepin - wszyscy nie żyją. Słudzy Diablo w końcu zabiją także i mnie. Wiosce przeznaczona jest zagłada, a jej mieszkańcom - śmierć w męczarniach. Nie ma dla nas ratunku.

Mam jedynie nadzieję, że ktoś odnajdzie naszego wybawcę i odkryje cel jego podróży. Odnoszę wrażenie, że on także został spętany przez zło, z którym tak usilnie walczył...

Deckard Cain, w którego wcielił się:


Wawrzyniec.
komentarz[27] |

Komentarze do "Canducus"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


   Sonda
   Jaka jest Twoja ulubiona postać z Diablo II?
Amazonka
Barbarzyńca
Czarodziejka
Druid
Nekromanta
Paladyn
Zabójczyni
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Runy i Słowa ...
   Lokacje w Dia...
   Kamienie Szla...
   Poradnik pocz...
   Historia
   Potwory zwykł...
   Ekwipunki Kla...
   Zadania Aktu ...
   Kapliczki w D...
   Zadania Aktu ...

   ShoutBox
Produkt zawierający kolagen pozwala na skuteczne pielęgnowanie skóry. Może pomóc w samoocenie: tatuaż na bliźnie , lepiej to niż oszpecenie.
Strona wygenerowana w 0.039623 sek. pg: