Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
mieszkańcy online: wędrowców: 0
|
|
|
|
|
- Jeślibyś była zbędna od razu zostawiłbym Cię na Zachodzie. Nie zawadzałaś do tej pory. Wyczuwam w Tobie coś wyjątkowego... Coś, co tylko czeka by się uwolnić... - Odpowiedział Tanatan.
Zapadło milczenie. W końcu Fara poszła do sąsiedniej izby i wróciła z zapasami jedzenia, wody i leków. Kowal poprosiła, aby brali jak najwięcej. Tak też zrobili. Obładowani zapasami w końcu wyszli przed lepiankę. Paladyni pożegnali się ze sobą. Jednak w stronę Amazonki Fara jedynie skłoniła się. Tak samo odpowiedziała jej Nashia.
Jednak przy bramie głównej Amazonka zatrzymała się.
- Cain - Powiedziała cichym, ledwo słyszalnym głosem.
- Już z nim rozmawiałem. Musiał być trochę spięty, gdy z nim rozmawiałem. Widocznie Jerchyn musiał go czymś zmartwić.- Odpowiedź Paladyna zadowoliła Nashię.
Wydmy i suchy piasek nie były niczym nowym dla dwójki podróżnych. Nie minęło dużo czasu, a już z powrotem mieli piasek w butach. Horyzont jednak zmienił się. Teraz wędrowcy mogli dostrzec w oddali małe punkty ciągle poruszające się. Tanatan natychmiast wyczuł działania Diablo.
- Przygotuj łuk - powiedział. - Mogą być tutaj o wiele szybciej niż Ci się zdaje.
Nashia posłusznie wyciągnęła swoją broń. Była gotowa w ułamku sekundy wypuścić strzały. Czarna chmura sługusów Diablo przybliżała się z sekundy na sekundę.
Nagle Tanatan i Nashia stracili ich z oczu. Pułapka się udała i podróżni na chwilę opuścili broń. Wtedy to też olbrzymie czarne ptaki wyglądem podobne do sępów zmaterializowały się im przed oczyma.
- Osłaniaj mnie - powiedział Paladyn. Zaraz po tym też zaczął się gorliwie modlić wcale nie zważając na demony przed nim stojące. Amazonka zdążyła już wypuścić kilka strzał, lecz nie były one skuteczne. Ptactwo, co prawda odsuwało się co chwilę, lecz najprawdopodobniej wcale ich te strzały nie bolały. Nashia mimo tego nie poddawała się. Jeden cichy szept i tuż przed ofiarami strzały zaczęły płonąć. Czarne pióra zapaliły się momentalnie. Potwory jednak nie cofnęły się i zaczęły atakować swoimi ostrymi jak szabla pazurami. Wbrew oczekiwaniom Nashii nie połamały ich na jej i Tanatana zbroi. W końcu Amazonka nie dawała rady. Nie mogła strzelać skutecznie z tak bliskiej odległości. Nie mogła uciec zostawiając Paladyna. W dosłowniej ostatniej chwili paladyn wstał i nagle ostre ciernie zaczęły oplątywać ich ciała. Nie zrobiło to na demonach żadnego wrażenia, więc znowu ze zdwojonym wysiłkiem zaczęły atakować. Większość z nich nie była zdolna zrobić niczego. Ciernie raniły ich na tyle dogłębnie, że zaczęły wykrwawiać się na śmierć. Widząc rychłą porażkę kilku z nich starało się uciec, lecz dosięgły ich strzały Amazonki.
- Pośpieszmy się. - Powiedział Paladyn.
Ze starej mapy ofiarowanej przez Farę wynikało, że Zaginione Miasto musiało być w miejscu gdzie znajdowali się Nashia i Tanatan. Droga nie była spokojna i co jakiś czas atakowały ich zmutowane zwierzęta. W końcu jednak trafili prawdopodobnie na ruiny murów. Nigdzie nie było żywej duszy. To miejsce było omijane przez wszelkie żywe stworzenia. Groza była wyjątkowo wyczuwalna wraz ze zagłębianiem się wgłąb miasta. Teraz musieli radzić sobie sami. Mapa pokazywała jedynie zarys murów... Stopniowo pojawiała się dziwna mgła... Okryła ona wędrowców i w końcu jedyne co widzieli to siebie i drogę pod ich stopami. Z mgły, co chwila ukazywały się twarze potępionych... Przynajmniej tak im się wydawało. Błądzili tak kilka godzin nie umiejąc znaleźć jakiegokolwiek miejsca gdzie mogłaby być przetrzymywana Serhina. W końcu jednak mozolne poszukiwania nieoczekiwanie się zakończyły.
- Klapa - rzekła Nashia.
Rzeczywiście. Obok studni prawdopodobnie w miejscu gdzie kiedyś znajdował się targ była klapa. Tanatan otworzył ją i natychmiast się cofnął. Odór rozkładających się ciał wyjątkowo zadziałał na Paladyna. Wyciągnął z sakiewki niewielką chustę, która miała mu posłużyć do wycierania potu z czoła, lecz ani razu jej nie użył. Zawiązał ją wokół nosa i zaczął się modlić. Po chwili smród zniknął. Ani Nashia, ani Tanatan nie odczuli niczego. Zaraz też pozostawiając światło za sobą wskoczyli w podziemia.
- Musimy działać szybko, więc rozdzielmy się czym prędzej. Niech światło cię prowadzi w ciemnościach - powiedział i pobłogosławił Nashię.
- Niech bogowie Ci sprzyjają i dodadzą odwagi w najczarniejszej godzinie. - Odpowiedziała i zniknęła w ciemnościach wcześniej podpalając jednak pochodnie. Tak samo uczynił Tanatan.
Miejsce, do którego trafili pełniło kiedyś funkcje kanałów. Paladyn szybko domyślił się tego po zabłoconych butach i brudnej podłodze kiedyś zanurzonej w wodzie. Teraz jej poziom znacznie opadł i można było swobodnie tędy przechodzić. Zgubić się można było łatwo, lecz co jakiś czas przy ścianie znajdowały się schody prowadzące w górę. Wejście zapewne było z dawna przysypane piachem. Tanatan nie miał określonego planu. Mógł iść wzdłuż nieustannie aż spotka Nashię. To by nie miało sensu, więc zdecydował iść do samego środka kanałów jak to zrobili na powierzchni. Nie miałby tyle męstwa gdyby nie jego aura chroniąca przed truciznami. Tutejsze powietrze musiało mieć coś szkodliwego w sobie. Nie wiedzieć kiedy natrafił na dobrze urządzone centrum kanałów. Tu nie było błota ani zabrudzeń. Odór zapewne też był mniejszy. Z daleka mogło to przypominać komnatę, lecz miało zupełnie inną funkcję. Zrobił jeszcze parę kroków i jego oczom ukazał się najmniej oczekiwany widok. Pośrodku stał tron z jakiegoś szlachetnego kamienia. Wokoło był suto nakryty stół. Podłoga błyszczała. Nie był to jednak błysk złota ani kamieni. Była to ludzka krew. Tanatan z lękiem spojrzał w stronę tronu. Siedziała na nim kobieta średniego wieku. Miała na sobie zbroję z kości połączonych z żelazem. W ręku trzymała długą laskę. Jej twarz zasłaniała kościana maska.
- Witaj Paladynie - powiedziała z nieludzką pogardą. Że też spotykamy się w takim miejscu.
- Kim jesteś diablico? I gdzie ukryłaś Serhinę?
- Głupcze. Gdybyś tylko był trochę mądrzejszy od razu byś znał odpowiedzi na Twoje pytania. Ja jestem Serhina i nie przybyłeś tu po to by mnie uwolnić, a jedynie by oddać mi swoją energię. I myślałeś, że Diablo ocalił mnie jedynie po to, by więzić w tych śmierdzących lochach? Z jego pomocą stałam się chwilowo zabójczynią walczącą ze złem. Może i pokonałeś Andariel, lecz ja zostałam po to, by nie dopuścić nikogo do mego Pana. Teraz przygotuj się na szybką śmierć. - Głos Serhiny był wyjątkowo demoniczny. Tanatan nie miał wątpliwości, że mówiła prawdę. Wszystkie fakty pasowały do siebie idealnie. Nie wiedział nawet kiedy Nekromanta zaczęła wypowiadać słowa klątwy. Paladyn nie zdążył zareagować i nagle osłabiony padł na ziemie. Znał ten czar... życie uchodziło z niego wyjątkowo szybko i cierpiał niezmiernie. Gdy był bliski śmierci Serhina nagle przestała.
- Dziękuje Ci za ten bezcenny dar. Bez odpowiedniej ilości energii zabranej mi przez Diablo nie mogłabym podążyć na północ i przygotować drogi dla Pana Zniszczenia. Tymczasem mam nadzieje, że moi ożywieńcy zapewnią Ci wyjątkową śmierć. Żegnaj nędzny człowieku. Tanatan pozbawiony zmysłów, umysłu i energii życiowej ledwo rozumiał jej słowa. Leżał bezwładnie na ziemi i ledwo oddychał. Serhina zniknęła, a na jej miejscu pojawiły się szkielety. Resztkami sił modlił się do światła, lecz nic się nie działo. Oprawcy przygotowywali już się do zabawy z bezbronnym Paladynem, gdy w powietrzu świsnęły magiczne strzały. Wobec magii światła nie mieli większych szans i szybko rozpadli się na mniejsze kości nie mogąc nic zrobić.
- Tanatanie!!!. - Z ciemności wybiegła Nashia szybko obejmując Paladyna. Nie minęło wiele czasu, gdy Amazonka zdążyła podać odpowiednie środki. Nie widziała ran, lecz duch ledwo żyjącego dogasał. Przytuliła go mocno i zaczęła prosić o zwrócenie witalności. On rozumiał coraz mniej. Nie mógł zareagować w żaden sposób, nie mógł nic powiedzieć. Nashia jednak zaczęła jeszcze gorliwiej prosić światło o pomoc. Tanatan zaczął głębiej oddychać. Czuł, że zaraz wyda ostatnie tchnienie. To samo wyczuła Nashia.
- Wróć!!! - Jej krzyk rozchodził się po całej okolicy. Wtedy to też jasny grom uderzył z niewiadomo skąd w serce Paladyna. Zaczął coraz szybciej oddychać. Płonące światło wydobywało się z jego ciała i w końcu przykryło wszystko, co znajdowało się w komnacie. Były widoczne tylko łzy Nashii. Wypełniały one powoli pustkę, która teraz była przez nią widoczna w ciele Tanatana. W końcu pokryły cała jego duszę. Ziemia zatrzęsła się. Wszystko dookoła zaczęło się sypać. Amazonka jeszcze mocniej przytuliła Tanatana. Nagle obydwoje zniknęli.
wróbel.
strony: [1] [2] |
komentarz[36] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Tajemnica Nashii, cz. 2" |
|
|
|
|
|
|
|